Przez rok i trzy miesiące wstawaliśmy w nocy karmić Natalkę. Póki nie wróciłam do pracy nie było to aż tak uciążliwe. Jednak Natalka mając roczek potrafiła budzić się na jedzenie 5-7 razy w nocy. Myślałam, że pomoże, kiedy odstawię ją od piersi i na noc będę podawąła mleko modyfikowane. Jednak nic się nie zminiło, w porcajach po 120 ml Niunia potrafiła wypić ponad pół litra mleka w ciągu nocy. My z kolei po 5 a czasem 8 pobódkach rano byliśmy nieprzeciętnie zmęczeni. Zgłosiliśy się do Pani Agnieszki. Po pierwszej rozmowie długo wahaliśmy się, czy jesteśmy gotowi na wprowadzenie wszystkich sugerowanych zmian. Potem przez jakiś czas szukaliśmy odpowiedniego momentu, który pozwoli nam dostosować rytm dnia do zmian i ewentualnych, towarzyszących tym zmianom niedogodności. Wyobrażaliśmy sobie, że to będzie bardzo ciężki czas, wypełniony łzami naszego Maleństwa i naszymi nerwami. Okazało się, że Córcia już pierwszą noc nauki zniosła bardzo dobrze mimo, że w jednym czasie zaszło dla niej wiele zmian: odstawienie butli, przeniesienie do własnego łóżeczka i… do własnego pokoju. Już po trzech dobach przespoała całą noc. Ja pękałam z dumy. Po dwóch – trzech tygodniach Natalka zaczęła zasypiać sama w pokoju, zarówno w dzień jak i wieczorem. Nie da się opisac komfortu, jaki nam towarzyszy dzięki tej zmianie. W dzień mamy zdecydowanie więcej czasu, bo wcześniej usypianie Natalki trwało bardzo długo i często związane bylo z jej ubraniem i koniecznością wyjścia na spacer. Wieczory też mamy dla siebie, zwłaszcza, że żadne z nas nie pada razem z Natalką czelkając aż Ona uśnie. A potem cała noc na regenerację… Gdyby ktoś zapytał mnie co okazało się najtrudniejsze wskazałabym dwie rzeczy. Po pierwsze przekonanie siebie, że gotowa jestem do wprowadzenia zmiany i utwierdzenie się w przekonaniu, że ta zmiana jest dobra dla nas wszystkich, a zwłaszcza dla Natalki. A po drugie… odzwyczajenie się wspólnego snu, w takim miłych, ukochanym uścisku. I choć teraz minęły już 2 miesiące od momentu, kiedy Natalk zaczęła spać sama, to mam takie wieczory, że mam ochotę ją porwać do siebie :-) Jednak do dawnych nawyków nie wrócę. Pani Agnieszko – w imieniu swoim, męża i Natalki dziękuję!