Czy głodzisz swoje dziecko? Czyli o analogiach pomiędzy snem a jedzeniem.
Czy są jeszcze jacyś rodzice, którzy nie wiedzą, jak ważne dla rozwoju dziecka jest prawidłowe odżywianie? Nie sądzę. Studiujemy „schematy żywienia niemowląt“ jeszcze na etapie ciąży, potem robimy wszystko, aby karmić piersią (choć dla mam dzieci z nietolerancją pokarmową czasem oznacza to, że miesiącami na ich talerzu będzie się pojawiał tylko ryż, ziemniaki i brokuły) a później podnosi nam się ciśnienie w trakcie zakupów na bazarku, kiedy okazuję się, że dziś nie dojechał pan Kazio od którego zawsze kupujemy „swojską“ marchewkę i niepryskane jabłuszka.
Dlaczego więc przywiązujemy generalnie tak małą wagę do snu? Wydaje się, że wynika to z faktu, iż po prostu nie jesteśmy świadomi, że dla rozwijającego się mózgu dziecka sen jest takim samym „pożywieniem“ jak mleko, warzywa czy produkty zbożowe dla jego ciała. Dla rodziców często czas, kiedy dziecko śpi, to wolny moment, kiedy mogą zrobić coś dla siebie lub po prostu wypocząć (zwłaszcza w nocy), jednak zazwyczaj nie rozumieją oni, jak cenny i niezbędny jest sen dla neurologicznego rozwoju ich dziecka.
Mózg dziecka wyspanego będzie działał z całą swoją „mocą“ powodując, że dziecko będzie pogodne, aktywne, ciekawe świata i chłonące go wszystkimi swoimi zmysłami. Z drugiej strony, jako rodzice często nie dostrzegamy związku pomiędzy deficytem snu u dziecka a jego „złym“ zachowaniem. Mówimy: „on jest taki marudny i jęczący przez cały dzień, że już nie wytrzymuję“, „moja córka jest bardzo nadpobudliwa, chyba ma ADHD“, „mój syn kiepsko się uczy, jest ciągle rozkojarzony i nie potrafi dogadywać się z innymi dziećmi“. A o której Państwa dziecko chodzi spać i ile razy budzi się w nocy? Czy śpi wystarczająco dużo w ciągu w ciągu dnia, jeśli jest jeszcze w wieku kiedy powinno mieć drzemki? Nierzadko zdarza się, że problemy z zachowaniem dziecka znikają po tym, jak zaczyna ono spać zdrowym, mocnym snem przez tyle godzin w ciągu doby, ile powinno w swoim wieku.
Autorem porównania snu do jedzenia jest dr Marc Weissbluth, amerykański pediatra z ponad 30-letnim stażem, jeden z wiodących badaczy snu dziecięcego, założyciel Centrum Zaburzeń Snu w szpitalu dziecięcym w Chicago w 1985 roku. Dr Weissbluth brutalnie uświadamia rodziców, że złej jakości/zbyt krótki sen oraz niewłaściwy harmonogram snu są dla dziecka jak „fast food“ – może nasze dziecko nie padnie bez życia po jednorazowym zjedzeniu frytek czy hamburgera (mi również zdarza się bywać z dziećmi w miejscach gdzie serwuje się te smakołyki), ale regularne odżywianie się „śmieciowym jedzeniem“ ma fatalny wpływ na nasz organizm – tak jak i chroniczny deficyt snu.
Nasze podejście do snu powinno być dokładnie takie samo jak podejście do żywienia dziecka, mówi dr Weissbluth. Która z mam karmi swoje dziecko piersią w biegu, załatwiając jednocześnie swoje sprawy np w banku? Aby nakarmić dziecko zazwyczaj szukamy w miarę spokojnego, ustronnego miejsca. Dlaczego więc zabieramy niemowlęta w porze ich drzemek do centrów handlowych oczekując, że będą spały w hałasie i tłoku, w rzęsiście oświetlonym, dusznym pomieszczeniu? Nie odmawiamy dziecku jedzenia, bo wybieramy się na spotkanie ze znajomymi a raczej przewidujemy, kiedy mniej więcej będzie głodne i zabieramy ze sobą przekąski. Dlaczego więc nie mamy oporów, aby w analogicznej sytuacji pozbawić dziecko drzemki, ponieważ nie bardzo nam pasuje, aby kłaść je spać? Rodzice wracający późno wieczorem z pracy nie oczekują, że głodne dziecko będzie czekało, aby oni mogli je nakarmić. Jednak często w takich sytuacjach oczekujemy, że dziecko zamiast pójść spać o optymalnej dla swojego wieku porze, będzie czekało na nas a potem jeszcze się z nami pobawi, ponieważ nie widzieliśmy go przez cały dzień – w taki sposób „głodzimy“ mózg dziecka.
Poczas gdy czytając informacje na opakowaniach z jedzeniem i w oparciu o rozmaite tabele żywieniowe możemy ocenić, czy podajemy dziecku wystarczającą ilość jedzenia w optymalnych dla niego proporcjach, niestety nie mamy takiej możliwości ze snem. Musimy jednak pamiętać, że dobrej jakości sen, to sen stacjonarny (nie w wózku czy samochodzie), w porach zgodnych z naszym rytmem okołodobowym, regularny, nieprzerywany i o długości dostosowanej do wieku dziecka. No i oczywiście obserwujmy nasze dziecko – możemy być pewni, że nawet jeśli jeszcze nie mówi, swoim zachowaniem jasno da nam do zrozumienia: „mamo, tato, jestem głodny snu!“