Naukę samodzielnego zasypiania zaczęliśmy, gdy nasz synek miał około 11 miesięcy. Od początku kwestia spania była u nas problemem. Kubuś zasypiał tylko przy piesi, a w dzień wyłącznie w wózku na spacerze. Kiedy był malutki, to potrafił spać ciągiem nawet 6h, ale im starszy, tym było z tym coraz gorzej. W najlepszym wypadku nocne pobudki były co 2h, ale nad ranem było to nawet co pół godziny. Żeby synek mógł z powrotem zasnąć koniecznie musiał napić się mleka. Każda noc wyglądała podobnie, a ja zawsze miałam nadzieje, że z wiekiem z tego wyrośnie i nic z tym nie robiłam, pomimo, że moje zmęczenie było coraz większe. Niestety było coraz gorzej i nic nie wskazywało na to, że synek prześpi ciągiem dłużej niż 2h. Wydaje mi się, że w wyniku ciągłego jedzenia w nocy Kuba zmagał się z zaparciami oraz w dzień nie miał za dużego apetytu.
W końcu zgłosiliśmy się do Dobranocki. W nauce wspierała nas Pani Edyta, która zawsze ze spokojem i wyczerpująco odpowiadała na nasze pytania. Muszę przyznać, że o Dobranocce słyszałam już wcześniej i cały czas chciałam się zgłosić na szkolenie, ale nadzieja na to, że synek sam wyrośnie z tego ciągłego wybudzania się sprawiała, że zwlekałam, czego bardzo żałuję. Miałam poczucie, że taka nauka będzie jakimś koszmarem, że to nie dla naszego synka. Znając temperament mojego dziecka wyobrażałam sobie, że będzie się buntować i kompletnie nie zaakceptuje nowych zasad skoro przez tyle czasu przyzwyczaił się do zasypiania przy piersi. Okazało się, że moje obawy były bezpodstawne. Kuba bardzo szybko nauczył się zasypiać sam w łóżeczku ( wcześniej spałam z synkiem) , a przy tym sprawiał wrażenie, że mu to całkowicie odpowiada. Tak naprawdę trudno było zacząć, ale jak już rozpoczęliśmy wprowadzanie nowych zasad, to było coraz lepiej. Trochę czasu minęło zanim synek przespał całą noc, ale z dnia na dzień widzieliśmy progres. Teraz po 4 miesiącach od nauki mogę powiedzieć, że nie było dnia i nocy, kiedy synek spał gorzej niż przed nauką zasypiania, nawet jak dokuczały mu zęby, czy był chory. Wiadomo, że każde dziecko ma lepsze i gorsze noce, to normalne, ale nie borykamy już się z cogodzinnymi pobudkami.
Wydaje mi się, że metoda Dobranocki jest bardzo łagodna, spójna i mądra. Nie ma tu miejsca na żadne wypłakiwanie się i pozostawianie dziecka samemu sobie. U nas nauka zasypiania przebiegała bardzo stopniowo i z dnia na dzień synek stawał się coraz bardziej samodzielny w tej kwestii. Wszystko zostało bardzo łagodnie przeprowadzone i szczerze mówiąc za dużo płaczu nie było. Teraz życie naszej rodziny jest o niebo lepsze, synek rano jest zadowolony i gotowy do zabawy. Ja mam więcej czasu dla siebie, jestem wypoczęta i mam dużo sił na zabawę z nim. Mogę na spokojnie zaplanować i ugotować synkowi posiłki, posprzątać, czy nawet wyjść wieczorem, co wcześniej było po prostu niemożliwe. Ponadto, do kiedy przestał budzić się na mleko problemy z zaparciami zniknęły, a apetyt w dzień bardzo dopisuje.
Wszystkim rodzicom, którzy się cały czas wahają, polecam skorzystać z dobrych rad Dobranocki. Myślę, że rolą naszą- rodziców jest dbanie o zdrowy sen dziecka, więc jeśli sami sobie nie możemy z tym poradzić, to warto skorzystać z profesjonalnej pomocy.
Pozdrawiam,