Wyczerpana, załamana, niewyspana, zdesperowana, sfrustrowana, itd., itd. Mogłabym jeszcze długo wymieniać przymiotniki, które opisywały moją osobę jeszcze miesiąc temu. Na szczęście to już przeszłość. Szkoda, że tak późno, ale lepiej późno niż wcale, jak mówi stare polskie przysłowie. Ale od początku. Elenka do trzeciego tygodnia była wzorowym noworodkiem. Spała, jadła, spała, jadła… Problem zaczął się około 4 tygodnia życia. Eli zaczęła mieć problemy ze snem w ciągu dnia. Noce przesypiała świetnie, budziła się oczywiście na karmienie, ale zjadła i od razu zasypiała. Usypianie jej natomiast w ciągu dnia było koszmarem. Pierś, bujak, z początku również wózek, potem i to nie wystarczało. Doszło do tego, że przestałam z nią praktycznie wychodzić na spacery, a jeśli już chciałam to najpierw ją usypiałam w domu a dopiero później wychodziłam. Z czasem przyzwyczaiłam się do takiego stanu, tym bardziej, że wszyscy mówili, że przejdzie, że wyrośnie z tego. I tak czekaliśmy najpierw do trzeciego miesiąca, potem do szóstego, potem do roku. Niestety Elenka nie wyrosła. Do tego jeszcze zaczęły pojawiać się problemy ze snem nocnym. Wszyscy mówili, że zęby. No to czekaliśmy na te zęby … ponad dwa miesiące. Zęby się pojawiły ale problemy ze snem nie minęły; było coraz gorzej. Doszło do tego, że mała zaczęła wybudzać się co 40 minut, a jedynym sposobem, by zasnęła była pierś. Zdarzało jej się również wybudzić w nocy o 2.00, 3.00 i nie spać po 2 godziny. W takim to stanie trwaliśmy przez kilka dobrych miesięcy, aż tu nagle pewnego pięknego zimowego dnia wyszłam z córcią na spacer i spotkałam inną mamę. To ona powiedziała mi, że jest ktoś taki jak DobraNocka i że pomaga nauczyć dzieci samodzielnie zasypiać. Nie mając nic do stracenia napisałam maila, wypełniłam kwestionariusz i czekałam na kontakt. Kiedy w dniu planowanej konsultacji okazało się, że Pani Agnieszka jest chora i nie może ze mną porozmawiać, kolejny możliwy termin ma za miesiąc, ale może „oddać” mnie w ręce innej osoby rozpłakałam się. Tyle czasu czekałam, żeby nasz koszmar się skończył i tu nagle znów mamy czekać kolejny miesiąc lub zaufać osobie, o której zupełnie nic nie wiedzieliśmy, tym bardziej, że mamy naprawdę trudny przypadek (jak mi się wydawało), który nie zasypia ani w samochodzie, ani w wózku, na bujaku też nie. Jak zatem osoba, która dopiero kilka miesięcy uczy dzieci zasypiać pomoże mojemu skarbowi? Jednakże mój poziom wyczerpania, mąż na kanapie w salonie oraz wieczne niewyspana i marudząca córcia sprawiły, że podjęłam decyzję – nie czekamy dłużej, zaufamy Pani Edycie. I to była bardzo dobra decyzja. Pierwsza rozmowa, która powinna trwać 15 minut trwała prawie godzinę. Konkretnie, rzeczowo wyjaśniła nam na czym polegać będzie współpraca, jak będziemy pracować. Dalsza współpraca również była rzeczowa i konkretna. W chwilach dla nas trudniejszych (a trochę ich było) Pani Edyta „stawiała” nas do pionu Emotikon wink. Po trzech tygodniach wdrażania planu Elenka zasypia sama, zajmuje jej to trochę czasu, ale już nawet nie płacze. Powierci się, pogada i zasypia. Przesypia też całe noce. Budzi się co prawda nadal po 5.00, ale spokojnie leży w łóżeczku do 6.00 i czeka, aż zaczniemy dzień (kiedyś był bujak albo pierś, albo na zmianę jedno i drugie). Trochę gorzej nadal jest z drzemkami, ale ciągle nad nimi pracujemy. I tu również Pani Edyta okazała się być pomocna i nie zostawiła nas samych. Mimo, że program dobiegł końca, dalej służyła radą i czekała na kolejny raport z postępów małej.

Reasumując Pani Edyta uratowała nam życie. Nie ma w tym wielkiej przesady, gdyż:

– uratowała nasze małżeństwo, które przeżywało trudne chwile,

– uratowała nasze zdrowie psychiczne (czasami byłam na skraju załamania),

– uratowała naszą córcię – mała przestała mieć problemy z wypróżnianiem, przestała być strasznym „marudkiem”, stała się pogodnym bobasem ciekawym świata,

– wreszcie uratowała radość z macierzyństwa. W końcu mogę zaśpiewać za misiem mojej córci: „przy Tobie, przy Tobie uśmiechać wciąż się chcę, bardzo kocham Cię” (kiedyś te słowa w niektórych momentach nie przychodziły mi łatwo).

Dlatego ze stuprocentowym przekonaniem mogę polecić Panią Edytę.

Pani Edyto – jest Pani WIELKA.

Jeszcze raz dziękujemy,


Możliwość komentowania została wyłączona.

Koszyk0
Brak produktów w koszyku!
Kontynuuj zakupy
0