Szanowni rodzice,
Droga Pani Agnieszko,
nasz synek do 16 miesiąca życia, czyli do momentu kiedy rozpoczęliśmy naukę samodzielnego zasypiania może z 10 razy (!) przespał noc. Oboje jesteśmy rodzicami czynnymi zawodowo oraz niestety mieszkamy w znacznej odległości od domów i pomocnych rak naszych krewnych, wiec chyba nie musimy wyjaśniać jak pobudki w nocy rzutowały na nasze codzienne życie. Staraliśmy się na zmianę spać z synkiem, tak aby każdy z nas co druga noc mógł zatankować trochę energii. Najlepsza opcją było położenie się spać razem z dzieckiem wiec już około godz. 20:00.
Synek z natury to bardzo pogodne i aktywne dziecko zasypiał tylko ze smoczkiem oraz trzymany za rączkę lub głaskany. Ogólnie obecność jednego z rodziców przy jego łóżeczku była standardem w momencie zasypiania, które trwało od 40 min do 2 godzin….
Dodam tylko ze karmienie piersią zakończyliśmy w 11 miesiącu. Synek nigdy nie był przywiązany do jakiejkolwiek zabawki, kocyka itp.
Nocne pobudki w ostatnim roku wahały się w ilościach od co 40 min do trzech. Przy czym zawsze około 2-4 w nocy następowało przygarniecie dziecka do lóżka rodzica a w miedzy czasie innym sposobem na ponowne zaśniecie było podanie smoczka, który dzięki wskazówkom Pani Agnieszki udało nam się miedzy innymi wyeliminować. Od piątej nocy w trakcie wdrażania programu synek zaczął przesypiać noce w swoim lozeczku i to do 19:00 do 6:00 rano. Ułożony do drzemki o 12:00 przesypia dwie godziny, to samo w przedszkolu do którego uczęszcza od kiedy skończył roczek. Cel zrealizowany w 100 %.
Na dzień dzisiejszy zdarzają się oczywiście raz na jakiś czas noce gdzie musimy zainterweniować (głownie było to przy skokach rozwojowych w 17 miesiącu), jednak te gorsze noce teraz wyglądają tak ja te najlepsze przed nauka samodzielnego zasypiania :)
Rok 2017 zaczął się dla nas bardzo optymistycznie. Było warto! Dziękujemy Pani Agnieszko!!!