Nie – takie – krótkie opowiadanie „Jak to z nami było ” :)
Od początku. Leo pierwsze dziecko, od początku karmiony piersią na żądanie , blisko idei rodzicielstwa bliskości. Nie miałam problemu , że z nami śpi. To było nawet fajne, był blisko. Ja śpię bardzo czujnie, więc od jego urodzenia moj sen stał sie jeszcze płytszy. Szybko zaczęły się kolki. Tysiąc sposobów na nie i tylko jeden realnie skuteczny – czas. Po 4 miesiacu przeszło. Wtedy jednak utrwalały się nawyki w zasypianiu Leo. Spał bezpośrednio po jedzeniu, ssanie przy kazdym przebudzeniu i usypianie często wręcz NA mamie. Uzależniony w nocy od smoczka. Potem był wyjazd na 1 wakacje. do Włoch, do rodziny , około 4-5 miesiąca. Nowe wrażenia , morze , słońce , nowe miejsce. Leo nie bardzo sie garnie do karmienia piersia w ciagu dnia. Do drzemek podchodzę po sto razy, trwają po 20 minut do godziny max. Leo uzupełnia jedzenie w nocy. Budzi sie co godzinę i je po trochu. Piękne wakacje. Synek zjeżdża z 25 centyla na 3-10 i tam zostaje. Jak to możliwe skoro karmie go ciagle. Rozszerzamy dietę. Śniadanie to żart po całonocnym „tankowaniu” co godzina. W 7-8 miesiącu przechodzę na karmienie mieszane. Leo realnie zaczyna jeść pokarmy stałe w 8 miesiącu. Noce to maratony karmienia butelka-pierś. Moja nadzieja , że po wypiciu 210 ml mm uśnie na pare godzin okazuje się zupełnie niespełniona. Do karmień włączają się pobudki ok 2-3 w nocy kiedy to Leo jakby był zupełnie wyspany i gotowy na nowy dzień. Walczę z regularnymi porami jedzenia i spania. Czytam kolejne poradniki. Nie ma żadnych efektów , ale tez i mojego przekonania , że da się „trenować” dziecko z książką, bez uwzględnienia jego indywidualnych potrzeb. Mimo wsparcia partnera, który bardzo bardzo się stara jestem całkiem sama. Rodzina daleko, a tata wraca z pracy późno. Często zastaje mnie zdesperowaną, po ciężkim dniu walki o drzemki ( 20-30 minut) , wściekłą i często po prostu nienawidzącą swojego ukochanego dziecka. Odkąd Leo umie się turlac i raczkować muszę być w łożku razem z nim na każdej drzemce i od wczesnego wieczora na całą noc…spadł nam dwa razy z łóżka…Problem jest nawet żebym wstała do toalety. Leo ma czujny sen i słyszy każdy mój ruch. Dotykam swojego własnego dna i zaczynam myślec o znalezieniu pomocy. Na ostatniej prostej , przed nauka, pobudki w nocy były co ok 2h . Zjadał 2*210 ml i kilka razy się przystawiał do piersi. Miał rok.
Wybrałam formę indywidualną. Początki tragiczne. Zabrałam mu wszystko na raz. Smoczek, butelka tylko raz i tylko raz pierś. W swoim łóżeczku. Płakał po 2-3h przed zaśnięciem. Budził sie pare razy. Trwałam przy nim przy łóżeczku. Nieprzytomnie powtarzając zalecenia i dbając o cały rytm dnia. Życie uległo zawieszeniu.
Czekamy na efekty. No i ich nie ma…po tygodniu nie wiele się dzieje. Udało się wyeliminować karmienia stopniowo aż do zera, ale on dalej płacze i się wybudza. Po około tygodniu skończyły mi się siły. Chciałam zrezygnować. Nawet nie chciało mi się pisać do p.Agnieszki. To nie działa. On widocznie chce byc blisko mnie, musze mu na to pozwolić. Zdarzyło mi się zabrać go do naszego łóżka , pozwolić w nocy ssać piers kiedy chce, z nadzieją, że teraz się uspokoi jak juz ma czego chce. Niestety, on i tak się budził co 2-3h. Finalnie wstał o 5 z siebie zadowolony.
Postanowiłam wrócić do planu. Wtedy ruszyło. Zaczęły się coraz dłuższe okresy snu. Drzemki jeszcze długo były wyzwaniem. Okazało się, że nasz 2 tyg plan trwał ….ponad miesiąc. Każdy z etapów musiał trwać trochę dłużej. Opór po stronie Leo i moja łagodność nie pozwalały na szybsze tempo. Pani Agnieszka tez cały czas modyfikowała plan pod nas. Każdy element nie był wprowadzany siłą. Jej wskazówki i ciągły kontakt były warunkiem powodzenia w mojej sytuacji , bez wsparcia rodziny. Nie czułam się jednym z 428 przypadków , ktory obecnie prowadzi. Miałam wrażenie , że bardzo trzyma za nas kciuki i myśli o nas.
Rozpisałam się :)
Dodam tylko, że Leo śpi obecnie po około 11h w nocy i dwie drzemki po godzinę. Każdego dnia to jest jednak praca i pełna uwaga, aby dbać o pory snu itd. Wiem też już na pewno , że aby się zdecydować na naukę zasypiania trzeba mieć 100 % przekonania do trwania w planie. Widzę teraz jak moje dziecko pięknie się rozwija , ma ogromny apetyt. Ja co prawda jeszcze nie umiem spać tyle co on, ale mam normalne życie. Chodzę dwa razy w tygodniu do pracy, mam wieczory dla siebie i drzemki na ogarniecie domu. Przewidywalny plan dnia i ochotę na powiększenie rodziny.
Mogłabym więc napisać w skrócie . Polecam panią Dobranockę z całego serca!
Powodzenia

Możliwość komentowania została wyłączona.

Koszyk0
Brak produktów w koszyku!
Kontynuuj zakupy
0