O Dobranocce przeczytałam artykuł w gazecie gdy synek miał 6 miesięcy.

Poczułam ogromną ulgę, że jest ktoś kto może nam pomóc. Ale wszystko od początku : Jaś zasypiał ze smokiem, głaskany, czasem koło niego leżałam a czasem zupełnie sam w łóżeczku. Mieliśmy rytuał przed snem ale jak się potem okazało był on trochę za mało rozbudowany by dawał jasny przekaz. W wieku 12 miesięcy kiedy było już naprawdę źle i oprócz dwóch pobudek w nocy na jedzenie dochodziły czasem przerwy w śnie po 1-2h powiedziałam stanowcze dość.

Wcześniej łudziłam się że z wiekiem będzie lepiej, że to zęby , że jak skończy roczek zacznie ładnie spać w nocy i dzień. Jakie było moje zdziwienie, gdy zamiast lepiej było coraz gorzej i coraz bardziej byłam poprostu wkurzona, zmęczona i zrezygnowana.W dzień były dwie drzemki w wózku, były one ładne bo trwały minimum godzinę ale czasem bujanie by wreszcie synek zasnął potrafiło trwać 40 min.

Decyzja zapadła ( tzn. wreszcie namówiłam męża by spróbować ) w styczniu gdy synek skończył roczek, a zaczeliśmy naszą ” rewolucję ” na początku marca czyli jak Jasio miał 14 miesięcy. I jak każdy rodzic który współpracował z Panią Agnieszką – panicznie bałam się płaczu. Wcześniej byłam bardziej odporna na płacz, ale im synek był starszy tym płacz był przeraźliwy i mnie osobiście przeszywał. Męża przerażał fakt przeniesienia Jasia z łóżeczkiem do swojego pokoju. Jak się okazało :  Synek zniósł to bezboleśnie, jakby nie było różnicy, gorzej mój mąż. Gdy Jasio spał w naszej sypialni nie słyszał płaczu który trwał i trwał, a jak tylko synek emigrował pokój dalej, mimo przymkniętych obydwu par drzwi, słyszał każde jęknięcie ;)

Pierwsze usypianie na noc wg planu zasypiania było cieżkie. Walka trwała 1h40 min a sam płacz zaczął się po 40min usypiania i był ciężki do zniesienia, zwłaszcza że siedziałam od synka na wyciągnięcie ręki. Drugiego dnia na usypianie w dzień – nastawiłam się na płacz i histerię, było trochę płaczu ale praktycznie było to marudzenie i w 30min synek zasnął, podobnie na drugą drzemkę. Trzeciego dnia współpracy – płaczu nie było wcale ! Wierzcie mi lub nie ale tak było. Synek załapał w mig całą nową sytuację. Kolejna trudna noc była wtedy, gdy nie było już karmienia. Wtedy Jasio też walczył 1h40min ale nie był to płacz, raczej nie mógł się ułożyć do zaśnięcia, ciągle się kręcił, marudził i siadał. Noc po zabraniu karmienia była dla mnie cudem- synek nie obudził się wcale!!!! Przespał całą noc do 6:30 ;) była to moja pierwsza od 14 miesięcy przespana noc, aż z wrażenia o 4:30 obudziłam się i nie mogłam zasnąć ;)

W trakcie naszej współpracy przerabialiśmy harcorowe wychodzenie czwórek- jednej nocy przebiły się trzy czwórki, a mimo to noc był o wiele lepsza niż przy karmieniu przed współpracą z Panią Dobranocką, bo wystarczyło dać przeciwbólowy, pogłaskać i synek spał.

Nie mam słów by podziekować za współpracę z Panią Agnieszką, podczas  każdej z naszych codziennych rozmów była cierpliwym Aniołem, który  wysłuchał,  krótko i rzeczowo powiedział co należy dalej robić,a kiedy było to konieczne ” naprostował” moje poczynania i próby odstępstwa od planu. Po zakończeniu naszej współpracy średnio co dwa tyg miałam się odzywać i mówić jak idzie dalej .

Obecnie Synkowi wychodzą trójki, oczywiście wszystkie jednocześnie, przy tym ciągle wychodzimy z jedej infekcji i pojawia się kolejne tak jak obecnie chore gardziołko, mimo to Jaś zasypia w łóżeczku i w dzień i w nocy trzymany za rączkę by mu trochę ulżyć, a w nocy czasem wystraczy tylko powiedzieć ććććć, pogłaskać i Jasio spi do rana. Czasem ratujemy się przeciwbólowym lekiem gdy jest kiepsko. Teraz już wiem że gdy mu nic nie dolega spi całą noc, bez jednego kwęknięcia, a gdy zaczynają się pobudki to zaczynamy walkę z jakąś infekcją, W dzień zasypia średio w 5min, a na noc około 15-20 min gdy było trochę wrażeń. Jaś jest rannym ptaszkiem bo zaczyna dzień po 6 rano ale kończy go też po 19 max 20 wieczorem. W dzień jest jedna drzemka która trwa od 1h nawet do 2,5-3h.gdy nic mu nie dokucza.

Podsumowując : jeśli dalej po raz setny ( tak jak ja wcześniej ) czytasz opinie o Pani Agnieszce, o tym czy warto podjąć ten trud, tą walkę to warto !!! Ja byłam nastawiona że musi się udać, że zrobię wszystko łącznie z przekonaniem teściowej do słuszności całego przedsięwzięcia by wreszcie przespać noc i się to udało. Mimo że moje szczęście ciągłego nieprzerywanego snu nie trwało długo przez infekcje, to wiem że ta przespana noc jak tylko mój Aniołek wydobrzeje mnie czeka ;) bo wiem jak w kierunku przespanej nocy się udać ;) i to wszystko zasługa Pani Dobranocki. Mąż który nie lubi tego robić ale przyznał mi rację, że to było najlepsze co dla dobra naszego synka mogliśmy zrobić- nawiązać współpracę z Panią Agnieszką ;)

Jeszcze raz serdecznie dziękuje Pani Agnieszko, pozdrawiam,


Możliwość komentowania została wyłączona.

Koszyk0
Brak produktów w koszyku!
Kontynuuj zakupy
0